Trochę się podziało u nas ostatnio.
Po pierwsze primo spadłam ze schodów. Z Ewą na rękach, bo po co samemu? Na szczęście młodej się podobało, a mnie boli jedynie kolano i ścięgno achillesa.
Po drugie primo, młoda ma dwa zęby. Ponieważ jest to moje dziecko nie mogą jej rosnąć w normalnej kolejności i na dzień dzisiejszy wygląda tak:
Po trzecie primo, reanimowałam przedwczoraj ususzone rośliny. Pół roku nie były podlewane i podlałam je tylko po to zeby z czystym sumieniem wyrzucic suszki. Patrze dzis, a one odżyły i mają się dobrze, nawet bardzo dobrze bym powiedziała.
A na marginesie, pomysł mam na książkę. Chęci mam na pisanie. Materiał gromadzę tylko z czasem kiepsko ociupinkę.
Bierz szybko Ewcię do jakiegoś tramwaju i kasujcie;) Młoda ząbki sobie ćwiczyć będzie a kaska do woreczka, do woreczka;)
OdpowiedzUsuńAle z tymi schodami to moze już nie powtarzaj, nawet jak się Ewuni podobało, ja też zawsze jak schodzę u siebie to mam jakieś dziwne wrazenie ze kiedyś moze nadejśc ten momenta że zlecimy obie, oby jednak nie nadszedł.
No to pięknie... od małego mocne wrażenia dziecku zapewniasz? A Tobie samej się znudziło spokojne, bezkontuzjowe życie? Uważajcie na siebie :)
OdpowiedzUsuń