poniedziałek, 30 stycznia 2012

Jesteś niewidomy, to siadaj na rower i w drogę :)

Myślałam, że mam sporą wyobraźnię. Myślałam, że potrafię wiele zrozumieć, ale jest jedna rzecz, obok której nie potrafię przejść obojętnie. Ilekroć ją mijam, zachodzę w głowę CO TO JEST?

Dziś zrobiłam zdjęcie, proszę bardzo.



Tablica ta stoi sobie w Ustroniu przy bulwarze nad Wisłą. Dziennie przechodzi tam mnóstwo ludzi, ciekawe czy ktoś się nią zainteresował, czy ktoś pomyślał nad jej sensem.

Wspominałam, że mam bujną wyobraźnię. Ja naprawdę jestem w stanie wyobrazić sobie niewidomego na rowerze, ale jak do cholery ten niewidomy miałby skorzystać z tej mapy? Dodam, że jest zwykła metalowa tablica, zero elektroniki.

Może znajdzie sie ktoś kto wyjaśni mi ten fenomen?

sobota, 28 stycznia 2012

Strategia

Ja juz nie wiem... Czy jest możliwe, żeby sie spakować na wyjazd, zamknać za sobą drzwi a po powrocie wejść do posprzątanego domu? Czy ktoś tak potrafi?

Wstyd się przyznać, ale nie my. Niezależnie od tego na jak długo jedziemy, niezależnie od tego ile osób wyjeżdża, dom za każdym razem wygląda jak po przejściu tornada, huraganu i tsunami razem.

Pół biedy jak jedzie tylko część z nas, wtedy jest szansa* na powrót do porządku. Kiedy jedziemy razem - zapomnij. Po powrocie czeka Sodomja i Gomorja (jak mawia moja babcia).

Próbowaliśmy już kilku wariantów. Raz nawet się prawie prawie udało, ale na końcu i tak zostało jak zwykle.

Też tak macie? Nie? Podzielcie się strategią.

*W zależności kto z nas wyjeżdża (ja czy Szanowny) szanse na powrót do porządku są mniejsze lub większe ;)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Bez granic

Od jakiegoś czasu obijam sie o ludzi i ich głupotę. Oj tak, głupota może być namacalna. Oto przykłady:

1.
Na każdym parkingu jest takie miejsce (conajmniej jedno) które łączy ów parking z inną strefą. Miejsce to potocznie nazywamy przejściem. Większość kierowców wie, że tego miejsca nie zastawia sie samochodem, ale nie wszyscy.
Pojechaliśmy ostatnio na narty. Ewutek w wózku. Robiliśmy z mężem zmiany przy wózku. Kiedy Młoda miała dość ruszyliśmy do samochodu. W momencie, kiedy podchodziliśmy do owego przejścia, podjechał tam samochód i zaparkował.
Z samochodu wysiadła pani i widząc mnie z wózkiem zainteresowała się czy przejadę. Miło z jej strony w sumie. Jednak grzecznie napomknęłam, że w tym miejscu to raczej nie powinno się parkować, bo przecież to przejście jest. I co pani na to?
"ALE TU NIE MA ZAKAZU!"
No kuźwa nie ma. Na wjeździe też nie było, mogła tam zaparkować.

2.
Kolejny przykład z hipermarketu Auchan Żory. W drodze do Katowic postanowiliśmy zrobić szybkie zakupy. Naprawdę szybkie, bo czasu niewiele, a i produktów dosłownie sztuk kilka.
Wpadliśmy więc do sklepu, w koszu - wózku wylądował papier toaletowy, woda mineralna i pieluchy.
Była godzina 10. Na cały Auchan byłycvzynne dosłownie 3 kasy, słownie TRZY. Mimo, że w sklepie niewielu klientów, to jednak przy tych kasach ogonki były. Dojrzeliśmy kasy samoobsługowe. Zasuwamy więc do nich, a tu ochrona nas dopada:
 - Przepraszam, ale te kasy są do 5 artykułów
Szybko przeliczyłam co mam w koszu
 - Świetnie, łapiemy się - odpowiedziałam i prę dalej, jednak ochroniarz był nieugięty:
 - Ale z tych kas można korzystać jedynie jeśli towar jest w koszyku a nie w wózku

No i zabił mnie.
Ale dlaczego? Nikt nie potrafił nam wyjaśnić. Efekt taki, że zostawiliśmy wózek z zakupami i pognaliśmy wścielki do Katowic.

3.
Z Katowic musieliśmy jechać do Zabrza. Tam też weszliśmy do Reala. Zapakowaliśmy do kosza to co wyżej i jeszcze kilka innych produktów, między innymi pokrojony i zapakowany ser.
Wczoraj robiłam pizzę i otwarłam ów ser. Jakie byo moje zdziwienie, kiedy pod kilkoma plastrami sera królewskiego znalazłam inny bliżej nieokreślony ser. Mało tego spodni ser był raczej dawno po terminie przydatności, o czym świadczyły mało apetyczne przebarwienia.
To mnie wkurzyło na maxa.

4.
Perełka  sprzed 3 dni.
Oto główna strona Onetu:


środa, 18 stycznia 2012

Szczepienie

Byłam dzis z Młodą na szczepieniu. Pchałam wózek przez zaspy i cała dygotałam na myśl krwawej jatki i rozdzierającego serce krzyku, jaki niechybnie nas czekał. Młoda bowiem weszła w okres "nie lubię cię, jeśli nie jesteś moją mamą". Jedno spojrzenie na nią kończy się płaczem, a tu jeszcze czeka ją kłucie.
Tak więc zanim doszłam do przychodni już byłam zlana potem.

Rozbieram Młodą w poczekalni, podeszła do nas pielęgniarka. Zaczyna nawijkę do Młodej, ja zamarłam, a Młoda taaaaaki uśmiech i odpowiada w swoim narzeczu.
O_O

W gabinecie wcale nie było gorzej.
Młoda czuła się jak u siebie. Lekarka cały czas musiała pilnować stetoskopu, bo Młoda postawiła sobie za punkt honoru wyrwać słuchawki z uszu lekarskich i zjeść je w całości.

Potem nadeszło najgorsze. Ja spociłam się po raz kolejny na samą myśl, a Młoda bacznie obserwowała poczynania pielęgniarki. Z otwartą buźką patrzyła jak pielęgniarka odpakowuje strzykawkę, jak naciąga czegoś z małej buteleczki a potem jak wstrzykuje to Młodej w udo.

Kiedy pielęgniarka wyjęła igłę z nóżki Ewy, obie spojrzałyśmy na siebie trochę zdziwione brakiem jakiejkolwiek reacji u Młodej, potem spojrzałyśmy na Młodą, a ta zrobiła mniej więcej tak:


Po czym zaczęła rechotac w najlepsze.

Mój mały zuszek :)

niedziela, 15 stycznia 2012

Ser

Na spacerze małż prosi mnie, żebym zrobiła dziś pizzę na kolację.
 - Tata, ale nie ma sera - wtrąciła się Aga
 - Jak to nie ma? - zdziwił się mąż - Przecież rano był
 - Ale ja wyrzuciłam - wyszczebiotała córa
 - Co zrobiłaś???? Dlaczego wyrzuciłaś??
 - Bo był spleśniały...
 - Córciu... on był dojrzewający....

Padłam :)

piątek, 13 stycznia 2012

Nie dla psa kiełbasa

Aga wzieła sobie z lodówki parówkę.
 - Mogę? - pyta gryząc już pierwszy kęs
Postanowiłam się ponabijać...
 - Możesz - odpowiadam - z lodówki wziełaś?
 - Tak - odpowiedziała z pełną buzią
 - A to ta, co pies nie chciał...
Agnieszka nie potrafiła przełknąć parówki i widzę że zaczyna ją zbierać na wymioty. Mąż też zauważył co się święci i mówi:
 - Aguś, jedz, mama żartuje. Przecież jak pies czegoś nie chce zjeść to nie wkładamy tego do lodówki.
Argumenty zadziałały, Aga nadal wcina parówkę, ale patrzy na mnie dziwnie, więc postanowiłam ją skołować maksymalnie:
 - Tata mówi prawdę, Myszko, nie wkładamy do lodówki. Staramy się wam dawać od razu.

Tak wiem jestem wredna :-D

czwartek, 12 stycznia 2012

Ma pani łom?

Przyszedł dziś gość wyregulować drzwi. Męczył się z nimi okrutnie. W końcu spytał mnie:
 - Ma pani łom?
 - słucham? - niedowierzałam własnym uszom
 - No łom, albo inną brechę
 - Niestety zostawiłam na ostatnim włamie...

niedziela, 1 stycznia 2012

Przepalona rura, czyli heca na 12 fajerwerków

 - Mamo, nie wystrzeliliśmy wczoraj wszystkich fajerwerków - uświadomiła mnie właśnie córa
 - Dlaczego?
 - Bo tacie się przepaliła rura


Kurtyna. :D