Dziś u nas w domu armagedon.
Zaczęło się zwyczajnie, dzień jak codzień. Potem dzieciaki poszły do szkoły a ja z Ewą na szczepienie.
- A co to za krostki? - spytała lekarka
- Chyba ją komar w nocy pogryzł - odpowiedziałam, a potem zauważyłam że od rana pojawiło się kilka nowych wyprysków.
- Panuje ospa - orzekła lekarka - odkładamy szczepienie, a pani obserwuje córkę, bo to może być początek ospy.
Podbudowana wróciłam do domu.
Dwie godziny później wróciła Aga:
- Boli mnie gardło, prawie nie umię mówić.
Załamałam się.
Po kolejnej godzinie wrócił do domu Sebek, kuśtykając i prawie płacząc.
Wypadek na WF-ie.
Teraz wcina obiad i za chwilę ruszamy na pogotowie. Ja jestem przerażona. Wygląda to bardzo poważnie.
piątek, 26 października 2012
Skarpeciaki
I znów skarpety w roli głównej, ale tym razem w zupełnie innym zadaniu. Zapraszam do zapoznania się z notką na moim blogu, gdzie od czasu do czasu wyżywam się artystycznie :)
Tekst dot. Skarpeciaków [klik]
Zachęcam do włączenia się do akcji :)
Tekst dot. Skarpeciaków [klik]
Zachęcam do włączenia się do akcji :)
czwartek, 25 października 2012
Skarpety do zadań specjalnych.
Przyjrzyjcie się im dobrze, bo niedługo mogą się pojawić w telewizji, na okładkach gazet, a nawet na okładkach płyt :D
Mistrz ciętej riposty
Przychodzą takie chwile, że chciałoby się słodkiego, a w domu pustki.
Wczoraj był taki dzień, aż mnie skręcało.
Popołudniu patrzę a Sebek coś gryzie:
- Co jesz? - od razu zaatakowałam
- Co niedźwiedź? - odpowiedział
Kurtyna
:D
Wczoraj był taki dzień, aż mnie skręcało.
Popołudniu patrzę a Sebek coś gryzie:
- Co jesz? - od razu zaatakowałam
- Co niedźwiedź? - odpowiedział
Kurtyna
:D
środa, 24 października 2012
Halloweenowe rozterki
Organizujemy w tym roku przyjęcie halloweenowe dla przyjaciół i dzieci, i naszych :)
Razem z dzieciakami wymyślaliśmy menu i mamy w zanadrzu naprawdę okropności ;) Trochę się obawiałam, że niektóre dzieci nie będą chciały jeść tego co zobaczą.
Wczoraj byliśmy na urodzinach dziewczynek, które mają przyjść do nas w sobotę i młodsza z nich podeszła do mnie i pyta:
- Ciociu, a co strasznego bedzie do jedzenia?
- Nie mogę ci powiedzieć Weroniczko, to bedzie niespodzianka.
- Ciociu, ale ja bym już chciała wiedzieć... Będą oczy?
- Będą
- Łaaaaaaaa, suuuper, a zamrożone rzygi??
W jednej sekundzie moje straszne potrawy stały się maleńkie jak mrówki, właściwie dla dzieci w przedszkolu i to tych z najmłodszej grupy....
Nie wpadłabym na to żeby podać coś co tak wygląda, ale pomysł na za rok już jest ;)
Razem z dzieciakami wymyślaliśmy menu i mamy w zanadrzu naprawdę okropności ;) Trochę się obawiałam, że niektóre dzieci nie będą chciały jeść tego co zobaczą.
Wczoraj byliśmy na urodzinach dziewczynek, które mają przyjść do nas w sobotę i młodsza z nich podeszła do mnie i pyta:
- Ciociu, a co strasznego bedzie do jedzenia?
- Nie mogę ci powiedzieć Weroniczko, to bedzie niespodzianka.
- Ciociu, ale ja bym już chciała wiedzieć... Będą oczy?
- Będą
- Łaaaaaaaa, suuuper, a zamrożone rzygi??
W jednej sekundzie moje straszne potrawy stały się maleńkie jak mrówki, właściwie dla dzieci w przedszkolu i to tych z najmłodszej grupy....
Nie wpadłabym na to żeby podać coś co tak wygląda, ale pomysł na za rok już jest ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)