Ewa ostatnio pokochała wszystkie schody. Kiedy tylko jakieś stają na naszej (jej) drodze momentalnie musi przez nie przejść. Wchodzi i schodzi sama, bez trzymania. (Bo ona ostatnio wszystko chce robić sama ;) )
Dziś schodzimy ze schodów, nagle młoda zgięła się w pół i schodzi w półprzysiadzie - prawie że.
- Coś ci się stało? - spytałam zaniepokojona
- Nie - odpowiedziało mi dziewcze a na buzi pokazał się uśmiech szelmowski, mówiący "coś wymyśliłam"
- To dlaczego tak dziwnie schodzisz?
- Ja dzidzia - odpowiedziała mi :D
Potem tak samo zgięta szła do samochodu.
Pod sklepem szła już normalnie:
- Teraz jesteś dzidzią?
- Mamo.... nieee! - odpowiedziała mi takim tonem jakbym ośmieliła zapytać się o rzecz tak oczywistą jak to że koło jest okrągłe.
:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz