Kilka tygodni temu znalazłam awizo w skrzynce, wściekłam się bo akurat tego dnia byłam cały czas w domu. Na drugi dzień poszłam na pocztę, odebrałam sobie przesyłkę, ale nie omieszkałam wspomnieć o tym incydencie, tymbardziej, że to nie było pierwszy raz.
Kilka dni później siedzę sobie w domu spokojnie, nagle mi ktoś puka w szybę. Wyglądam a tam listonoszka. Wyszłam, a ona do mnie w te słowa:
"dzwonię i dzwonię, a pani nie otwiera. Wie pani ja tu u pani zawsze dłużej sobie stoję, bo i papieroska zapalę. Teraz też dzwoniłam, ale pani nie otwiera, to przyszłam sprawdzić czy pani jest czy nie, żeby pani znów na mnie nie składała skargi"
Głupio mi się zrobiło, bo okazało się, że to nie wina listonoszki, że awizo w skrzynce często ląduje, a mojego niedziałającego dzwonka. Przeprosiłam panią i nawet się polubiłyśmy.
Dziś naprawdę nie było mnie w domu. Wróciłam a w skrzynce awizo.
"Pech - pomyślałam - jutro zasuwam na pocztę obowiązkowo. Byle tylko nie lało."
Wyciągam awizo ze skrzynki a tam drukowanymi literami napisane:
"Paczka w szafce w szufladzie, przed wejściem, gdzie karma"
Pychol mi się uśmiechnął. Faktycznie przed drzwiami stoi u mnie szafka, na górze miska z karmą dla naszej Koczity. Wyjęłam paczuchę z szuflady przeszczęśliwa :D Chyba jednak jutro przejdę się na pocztę, pochwalić Panią listonoszkę. Mało tego, wieczorem dzwoniła, czy znalazłam paczkę i czy napewno ją wyjęłam.
Ludzki człowiek, mimo że na poczcie pracuje :)
Wow! Naprawdę!Aż miło;))
OdpowiedzUsuńsuper. mam nadzieję, że poszłaś na pocztę ją pochwalić :-)
OdpowiedzUsuńO rany! ale miło! Może jakieś ciasteczko dla listonoszki?
OdpowiedzUsuń