Ja chyba nie żyję w realnym świecie, to nie jest możliwe. Myślę, że wrzucono mnie na chwilę w jakiś matrix albo coś podobnego, za dużo dziwnych rzeczy dzieje się dookoła mnie.
Dziś na przykład jadę sobie spokojnie na przedobozowe spotkanie rodziców. Skręcam w lewo i zdziwiłam się bo na moim pasie stało tico albo coś ticopodobnego. Z wrażenia nawet nie wiem co to był za samochód. Stało na lewym pasie, bo kierowca chciał skręcić w lewo. Najpierw się wkurzyła, już miałam zwymyślać kierowcę, ale zobaczyłam kto jedzie tym autem. Za kierownicą siedział pan mocno po 70, obok kolega (zapewne jeszcze z lat szkolnych) a z tyłu dwie panie w tym samy wieku. Panowie w czapeczkach z daszkiem. WSZYSCY mieli w buziach LIZAKI!!! Jak to zobaczyłam to parsknęłam śmiechem i gdyby nie fakt, że stałam na srodku skrzyżowania, to poprostu zrobiłabym im zdjęcie.
:D
Co poza tym?
Ewa odkryła moc magicznego słowa "DAJ". Co chwilę łapka coś pokazuje i dziubol woła "daaaa" a czasem nawet "daaaaj". :D
haha, to nie wiedziałaś, że życie zaczyna się po siedemdziesiątce? ;)
OdpowiedzUsuń:) myślę, ze oni też byli w matrixie;)
OdpowiedzUsuńEwcia sie szybko uczy;)