środa, 27 czerwca 2012

Polityka prorodzinna

Ależ się dziś wkurzyłam z rana. Mam dwoje dzieci w wieku szkolnym. Po wakacjach jedno pójdzie do 5 klasy a drugie do 4. Do dziś łudziłam się, że córa przejmie podręczniki po bracie, ten na szkolnym kiermaszu odkupi dla siebie podręcznki, od starszych kolegów a ja tylko dokupię obojgu ćwiczenia.

Nic z tych rzeczy!!! No szlag mnie trafi. Jak to mozliwe że co roku zmienia się program?? Co roku wymagane są nowe podręczniki, a jedne od drugich różnią się naprzykład tym że obrazek ze strony 45 znajduje się na stronie 52, a w tekscie zamiast Ala jest Ola. Aaaaaaaaaa!!!!!! Przykłady nie są z książek wzięte, ale obrazują zmiany w podręczniku i oczywiście MUSZĘ kupić nowy zestaw. Ale ale to nie wszystko. Syn odkupi podręczniki od kolegów ze starszych klas, ale juz ich nie sprzeda (podobno nawet na allegro, bo MEN ma je zupełnie wycofać w przyszłym roku. Pytam więc DLACZEGO???? Czy są złe???? Jeśli tak, dlaczego mój syn ma się uczyć ze złych podręczników?????
Dla córy muszę zakupić cały komplet nowych książek, ale za rok też ich nie sprzedamy, bo już wiadomo że będą inne...

%$^&(@#$ mać. Czy to jest właśnie polityka prorodzinna w tym kraju?? Czy ten tysiak becikowego ma się jakoś rozmnażać, pęczkować? Może są jakieś wysokooprocentowane lokaty dla rodziców, gdzie ten tysiak rośnie wprost proporcjonalnie do wzrostu dziecka. Ręce mi opadają.

Wydaje mi się że polityka prorodzinna powinna polegać na czymś zupełnie innym, a tymczasem w naszym kochany kraju, ludziom którzy ją wcielają w życie przyświeca tylko jedno motto "Idźcie i rozmnażajcie się, a my wam zabierzemy ile tylko się da."

Fuck.

3 komentarze:

  1. Młoda we wrześniu idzie do szkoły. Już zakupiłam dla niej komplet podręczników. Została mi książka do angielskiego jeszcze. I dla zdrowia psychicznego na razie wolę nie wybiegać w przyszłość, nie myśleć, jak to będzie za rok, dwa lub trzy. Jeszcze będę miała czas się pomartwić - niestety. Powkurzać też :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam chęć pobeczeć z Tobą:( Już słyszałam,że od przyszłego roku odpis na dzieci okrojone i nie dostanę, bo co z tego,że mam czworo dzieci, skoro tylko dwójka małoletnich!!
    Jakie zdziwienie,że ludzie nie chcą mieć dzieci, a kto się martwi za co je wykarmimy i ubierzemy?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To pokłosie nowej podstawy programowej, czyli dużo bełkotu i parcie na "kochane pijonżki". A wygląda to tak: jakiś bucefał na ministerialnym stołku zleca przygotowanie tysięcznej wystrzałowej reformy w trybie ekpresowym uzdrawiającym polską oświatę. Armia podległych bucefałowi,lecz oderwanych od szarej, oświatowej rzeczywistości mikrobucefałków wysmaża nowy projekcik. Projekcik zakłada wdrożenie (fanfary proszę) "nowej podstawy programowej". Spece od szeleszczenia banknotami wymyślają dwa źródła natychmiastowego dochodu:
    a) wynajmie się paru kolesi (oficjalnie zwanych "recenzentami z ramienia ministerstwa") do wydania opinii o podręcznikach oraz nadania im numerów dopuszczeń.
    b) owe dopuszczone miłosiernie książki wydawnictwa sprytnie teraz przearanżują, tu wklepując obrazeczek ze strony ósmej na dziewiątą, tam wycinając zadanie nr 1, a wklajając piosenkę o świnkach i już można rzucić do drukarni nową-starą książkę do wypuszczenia społeczeństwu z dumnym napisem "nowa edycja" tudzież "zgodna z nową podstawą programową".
    W treści niczym nowe cudo niemal nie różni się od dotychczasowo używanej poczciwej książki, którą można było dostosować z głową, nie narażając rodziców na natychmiastowe bankructwo. W praktyce jednak mamy rewelacyjną maszynkę do robienia pieniędzy. Pieniądze płyną wartkim strumieniem z kieszeni znękanych rodziców.
    Ot, jak to reforma wygląda w fazie realizacji.
    Przepraszam Autorkę za przydługi tekst, ale łapy mnie zaswędziały i współczucie zalało.

    OdpowiedzUsuń